Restauracja Thaisty – ech, tęsknota za Tajlandią <3

Zimowe wyjazdy do Tajlandii w poszukiwaniu słońca są coraz bardziej popularne <3 Tajskie słońce, rajskie plaże i serdeczność mieszkańców zachęcają do podróży w tamte rejony,  ale zanim kupicie bilet do słonecznej Azji, namiastkę kuchni tajskiej – uważanej za jedną z najlepszych na świecie – znajdziecie w warszawskiej restauracji Thaisty. Odżywają tam nasze wspomnienia z dalekich podróży, kolacji w małych barach przy ruchliwych uliczkach pełnych tuk tuków i odkrywania nowych kulinarnych smaków. Restauracją zarządza prawdziwa Tajka więc nie ma w Thaisty ściemy:) Mleko kokosowe, curry, kolendra i chilli są obowiązkowe. Jeśli nie znacie tych smaków nie ma lepszego miejsca żeby je poznać, a może właśnie tam przekonacie się, że kuchnia azjatycka w tajskim wydaniu to będzie Wasza nowa miłość:) I Waszych dzieci też:)

Thaisty, gwarna i o każdej porze dnia pełna gości, jest fajnym miejscem na niezobowiązujące spotkanie. Wnętrze nie nawiązuje do tajskiej kultury, wpisuje się raczej w popularny trend casual diningu, czyli prosto, bez obrusów, trochę industrialnie, bez zadęcia. Kolorowe krzesła, małe stoliki obok dużych „socjalnych” stołów, gdzie siedzimy obok nieznajomych osób, spory ogródek, gwar rozmów i muzyka w tle, tworzą klimat miejsca, do którego chce się wrócić z przyjaciółmi, zamówić wspólnie kilka dań i potestować green curry, tajskie sałatki, pat thaia czy mój ulubiony szpinak z woka czyli Morning Glory (btw, czyż to nie przepiękna nazwa dla dania?).

Pat Thai – czyli tajski odpowiednik naszego schabowego:) coś co każda gospodyni umie zrobić i mimo, że jest jeden, to w każdym domu smakuje inaczej. Pat Thai to po prostu makaron z woka z tym co akurat pod ręką jest, od krewetek, po tofu, od kurczaka do , wszystko najczęściej z warzywami, chilli i kolendrą. Na tajskich ulicach pat thaj króluje niepodzielnie od zawsze, we wszelkich możliwych wersjach, z różnymi makaronami, na łagodnie i ostro, mięsnie i wegetariańsko. Ten w Thaisty był poprawny. Tylko poprawny bo do mistrzostwa to potrzeba jeszcze gwarnej ulicy, tajskiego języka i upału. Tak, tak, tak.

Morning glory – czyli morski szpinak z woka! TO-JEST-TO! to jest zdecydowanie mój smak Tajlandii, dodatek, który kupowaliśmy praktycznie do każdego dania będąc w Azji. Trzeba przyznać, że w Thaisty jest przepyszny. Idealnie doprawiony czosnkiem, w sosie ostrygowym, chrupiący a raczej al dente, mniaaaam. Polecamy koniecznie wszystkim wielbicielom zieleniny!! *gdyby Morning Glory było nieobecne, co się niestety zdarza, polecamy w zastępstwie kapustę Pak Choi – też jest pyszna.

Zupa Tom Kha – czyli kolejny klasyk, dla wielbicieli tajskich smaków nie muszę przedstawiać, dla tych co pierwszy raz – must taste! Bulion, trawa cytrynowa, liście limonki, galanga, boczniaki, pomidor, kolendra i mleko kokosowe + kurczak lub krewetki do wyboru – niebo w gębie! Chociaż w Thaisty trochę za mało ostra to jednak bardzo smaczna.

Green curry – to danie, na które nasz znajomy wracał 4 razy zanim nasycił się smakami:)) Czy może być lepsza rekomendacja? Do wyboru z tofu, kurczakiem, wołowina lub krewetkami. Do tego ryż, jak zawsze. Bardzo smaczne, aromatyczne, tajskie:)

I jeszcze na koniec pierożki z pary z krewetkami i topinamburem w sosie krabowym, do tego małże Sw. Jakuba czyli przegrzebki – wszystko delikatne, smaczne i takie jak być powinno:)

W tajskiej kuchni bardzo fajne jest to, że dania możecie dzielić miedzy sobą, no może jedzenie zupy z jednej miski to niekoniecznie, ale wszystkie pozostałe dania możecie zamówić na stół i poprosić o dodatkowe talerzyki, na których będziecie jeść. W Thaisty nikogo to nie zdziwi:)

Ceny ok 17-30 zł przystawka, 30-50 zł danie główne. Wybierając się wieczorem lub w weekend koniecznie zadzwońcie i zróbcie rezerwację. www.thaisty.pl

SMACZNEGO!

A jeśli zastanawiacie się czy jechać do Tajlandii, to odpowiedź brzmi TAK! trochę naszych wspomnień TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ🙂 było super! Oby do zimy! :))))))))))))))