Musiałam poczekać parę dni zanim zaczęłam pisać cokolwiek o Rzymie, żeby nabrać trochę dystansu. Inaczej pisałabym w samych extra super superlatywach i nie dałoby się czytać:) Bo Rzym to jest dla mnie miasto idealne na weekend, dłuższy weekend a nawet 10 dłuższych weekendów. Chyba nawet mogłabym tam przenieść się na dłużej, może nie na zawsze, ale kilka miesięcy chętnie bym w Rzymie pomieszkała. Dlaczego uważam, że Rzym to idealne miasto na city break, romantyczny weekend, wypad z dziećmi albo wypad z koleżankami napisałam TUTAJ.
Tym razem w podróż wyruszyłam w babskim gronie, w 6 koleżanek, nastawionych na zwiedzanie, łażenie i odkrywanie. Było wspaniale. To miasto jest wprost idealne do snucia się, bez pospiechu, z głową w chmurach (jeśli są, bo akurat przez nasze 5 dni nie było).
Na każdym kroku zaskakiwały nas wspaniałe zabytki, antyczne kolumny, fontanny, placyki z kościołami, których wnętrza zapierały dech w piersiach, małe restauracyjki z pysznym jedzeniem, słońce w listopadzie, który miał być najbardziej deszczowym miesiącem w roku.
Jak i kiedy wybrać się na taki wypad? Poniżej kilka odpowiedzi na pytania podstawowe, a na samym dole kilka zdjęć:)
Kiedy jechać?
Domyślam się, że o każdej porze roku Rzym jest piękny. Latem upalny i tłoczny, w okolicach Bożego Narodzenia rozświetlony milionem światełek, wiosną zielony, jesienią spokojniejszy i kolorowy. W listopadzie, nasz Rzym był idealny do zwiedzania. Nie było tłumów, praktycznie nigdzie nie stałyśmy w kolejce do wejścia. 18’C, błękitne niebo i słońce pozwalały nam jeść śniadania na placu Campo de Fiori i nie marznąć. Jak do każdego miejsca obleganego przez turystów, polecam Wam i tutaj wybrać się poza sezonem. Będziecie mieć wtedy niepowtarzalną okazję zobaczyć Rzym bez morza turystów, a w nocy to nawet pusty – my przy fontannie di Trevi byłyśmy o północy prawie same.
Jak dojechać?
Nad dostaniem się do Rzymu nie ma co się rozwodzić – tanie linie latają z wielu miejsc w Polsce. Nie ma znaczenia na które lotnisko dolecicie: z Fiumicino i Ciampino dojazd do centrum miasta jest prosty. Na Fiumicino jechałyśmy pociągiem 30 min ze Stazione Centrale (koszt kilkanaście Euro), z Ciampino autobusem – start spod lotniska, bilety zaraz po wyjściu z odprawy – 5 Euro.
Gdzie spać?
Jeśli nastawiacie się na chodzenie i zwiedzanie, zawsze polecam noclegi w centrum. My spałyśmy w apartamencie znalezionym w airbnb – w doskonałym punkcie, pomiędzy Piazza Navona (tam gdzie fontanny) a Pantheonem. Ta lokalizacja pozwalała nam praktycznie w każdy punkt miasta dojść piechotą. Jeśli zdecydujecie się na rezerwację przez airbnb łapcie naszą zniżkę: www.airbnb.pl/c/lazyw6
Jak zwiedzać?
Najlepiej po prostu chodzić. Rzym ma kilka miejsc, które można nazwać must see. Ustalając sobie trasę polecam wybrać właśnie te punkty jako pewne punkty orientacyjne, a później nienerwowo iść w ich kierunku, skręcając po drodze w mijane uliczki, wchodząc do kościołów, zaglądać na placyki, zatrzymywać się w miejscach, które Wam się spodobają. Taki sposób na pewno jest najlepszy, jeśli jedziecie do Rzymu pierwszy raz. Pozwoli Wam się to zakochać w tym mieście, poczuć jego klimat.
Osobny temat do zwiedzania to Watykan, który jest absolutnie obowiązkowy do zobaczenia, bez względu na to jaki jest Wasz osobisty stosunek do kościoła jako instytucji. A dlaczego? Zajrzyjcie TUTAJ.
Co jeść?
Jedzenie to osobny wielki rozdział kultury włoskiej. Kto nie zna pizzy czy spaghetti? Do Włoch nie można jechać na diecie, na pewno odkryjecie tu nowe smaki i pomysły na znane z domu włoskie dania. Dla nas super była pizza bianco czyli pizza bez sosu pomidorowego i pizza z serem ricotta i anchovis, którą jadłyśmy na genialnym Mercato Centrale przy dworcu głównym. Domowe makarony podawane al dente (prawdziwie al dente) z wszelkimi sosami w tym tradycyjny rzymski Cacio e pepe z serem i pieprzem. Trufle – bo akurat był sezon. Świetne sałaty – w tym nieznane nam dotąd forma cykorii z klasycznym vinegretem. No i prosecco i aperol splitz jako dodatki do włoskiego słońca. Trzeba pamietać, ze w Rzymie jak to w południowych krajach jada się wg planu: rano śniadanie, 12-15:00 lunch i po 19:00 kolacja. Poza tymi godzinami trudno znaleźć otwarte restauracje, pizzerie czy trattorie. Chociaż muszę się Wam przyznać, że zdarzało nam się jeść w miejscach turystycznych i nawet tam kuchnia się broni – dobrej jakości składniki nawet w wersji „turysta głupi wszystko kupi” nie rozczarowują, co rzadko gdzie się zdarza.
Do polecenia mam trzy miejsca, które szczególnie przypadły naszemu wybrednemu gronu do gustu:
- Mercato Centrale (TUTAJ) a na nim spory wybór włoskich stoisk z jedzeniem, pizze, focaccie, pasty, sery, owoce morza, trufle, trapizzino w nowoczesnym wnętrzu stworzonym w budynku starego dworca – dobre miejsce na ostatni posiłek przed powrotem do domu – to stąd odjeżdżają autobusy i pociągi na lotniska. Formuła Mercato przypomina warszawskie Koszyki lub Lizboński Mercado de Riberia (tylko mniejszy). W samoobsługowych stoiskach zamawiamy to, na co mamy ochotę a jemy przy wspólnych długich stołach po środku hali.
- FishHub (Via dei Banchi Vecchi 116) a w nim doskonałe ryby i obłędny tatar z tuńczyka i świetne kalmary. Ten bar rybny polecamy kiedy już będziecie mieć dosyć cucina tradicionale:) Znajduje się prawie w środku Rzymu, więc można go sobie zaplanować na lunch podczas zwiedzania.
- Z wszystkich miejsc, w których jadłyśmy kolacje najbardziej podobała nam się TUTAJ w Giulio Passami l’olio. To typowa Włoska enoteka z super jedzeniem, świetną obsługą i OGROMNYM wyborem win (jeśli dobrze pamietam mają ok. 1500 referencji!). Tutaj koniecznie musicie zrobić rezerwację i to najlepiej dwa dni wcześniej. Ale warto. Ok 20:00 restauracja zapełnia się Włochami, z turystów byłyśmy tylko my. Cacio e pepe z truflami – doskonałe. O winach nie wspominam:)
Dzięki dziewczyny, wyjazd koniecznie do powtórzenia. La Dolce Vita 🖤🖤🖤🖤 #MagdaAniaMartaMartaKasiaKasia:)
Super Cię tu widzieć! Mamy nadzieję, że artykuł Ci się podoba, będzie nam bardzo miło jeśli klikniesz „lubię to” lub go udostępnisz.
Doskonale Cie rozumiem z tymi superlatywami i dziesiecioma weekendami. Rzym, i generalnie caly kraj, jest tego wart 🙂 Dziekuje za przywolanie milych wspomnien.
😉
Pingback: City break: Rzym - kwintesencja włoskiej la dolce vita ⋆ lazy weekend
podaj prosze link do apartamentu w Rzymie gdzie spalyscie
Spróbuję namierzyć i dam znac;)